odcinek 4 z 6

Czasy okupacji

1939—1945

1 września 1939 roku wybuchła druga wojna światowa. Oddziały niemieckie wkroczyły do Krakowa pięć dni później, 6 września rano. Wielu krakowian już przedtem postanowiło ewakuować się z miasta – szacuje się, że w ciągu kilku pierwszych dni września opuściło je kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Po wejściu Niemców miasto szybko pokryło się swastykami i obwieszczeniami okupanta, a widok uzbrojonych patroli na ulicach stał się codziennością. Utworzono Generalne Gubernatorstwo ze stolicą w Krakowie. Szefował mu który z rozkoszą osiedlił się na samym Wawelu.

W czasach hitlerowskiej okupacji również krakowskie kawiarnie przeszły w specjalny tryb funkcjonowania. W wielu z nich pojawili się treuhanderzy, czyli niemieccy zarządcy odbierający je poprzednim właścicielom. Taki los czekał choćby lubianą przez artystów kawiarnię Sposoby, w jakie przejmowano lokale, były różne. Niekiedy tak perfidne, że aż przechodziły do legendy.

Na przykład u Tadeusza , właściciela słynnej kawiarni w Sukiennicach, pojawił się hitlerowiec z odznaką NSDAP. Powołując się na braterstwo krwi z samym Hitlerem, oznajmił, że odkupuje lokal w imieniu partii za symboliczną złotówkę. Od tej pory miejsce zaczęło się nazywać Tuchhalen Cafe. Wspaniałomyślnie nie zostało jednak przeznaczone tylko dla Niemców.

Wnętrze Restauracji Europejskiej (dawniej Cukierni Europejskiej), Rynek Główny 35.

Wśród lokali, do których Polacy nie mieli wstępu, była choćby i Dawny lokal u  teraz funkcjonował jako Literarisches Kafeehaus, niegdysiejszy przechrzczony został na Alter Markt, a wyszykowana w niemieckim guście i nazwana Haus Krakau. Podobny los spotkał kawiarnie prowadzone przez rodzinę Bisanzów. Okupacja w ogóle w tragiczny sposób naznaczyła życie nestora tej zasłużonej dla kawiarnianych dziejów Krakowa rodziny, przyczyniając się do jego śmierci.

Jan Bisanz, właściciel w czasie okupacji dokonał wraz z synami dramatycznego wyboru. Zdecydował się na biznesową współpracę z hitlerowcami, którzy z jego kawiarni uczynili miejsca „Nur für Deutsche”, tylko dla Niemców. Polskie sądy podziemne nie mogły tego darować przedsiębiorcy i wydały wyroki śmierci na niego i jego synów (żona Bisanza zmarła w 1942 roku). Udało im się umknąć przed karą, jednak po wojnie Jan Bisanz, który z ulgą przyjął opuszczenie miasta przez Niemców, został uznany za zdrajcę i trafił do więzienia. Głęboko nie zgadzając się z wyrokiem, rozpoczął głodówkę, która prędko doprowadziła do jego śmierci. Zmarł w 1945 roku, mając prawie 71 lat.

Warto dodać, że kawa w czasie wojny była towarem luksusowym. Kawosze zmuszeni więc byli do tego, by szukać jej zamienników. Potrafili zrobić nawet… Popularna była także kawa z cykorii czy żołędzi. Radzili sobie też w inny sposób – na czarnym rynku w Polsce w latach 1939–1945 hitem były zużyte fusy z kawy.

Ekspres do kawy i filiżanki w kawiarni Noworolskiego, Rynek Główny 1.

Krakowianie – mimo niewesołych okoliczności – bywali w kawiarniach, bo stanowiło to dla nich namiastkę normalności. Ożywione życie kulturalne i towarzyskie trwało nawet w krakowskim gettcie przed likwidacją. Tadeusz Pankiewicz, właściciel apteki Pod Orłem, leżącej w samym centrum getta w Podgórzu, wspominał:

Polskim mieszkańcom Krakowa pozostawały lokale nieopatrzone zastrzeżeniem: „Nur für Deutsche”. To, że nie wszystkie kawiarnie zostały przeznaczone dla Niemców, nie wynikało jednak ze wspaniałomyślności okupanta, ale z jego sprytu. Hans Frank w swoim dzienniku w 1939 roku zanotował:

Dlatego też pozwolono działać i przyjmować Polaków choćby , kawiarni czy na Łobzowskiej. To ostatnie miejsce pełniło zresztą szczególną rolę w okupowanym Krakowie. To ono dawało wytchnienie Po zaanektowaniu przez hitlerowców hotelu Grand czy Europejskiej to do Plastyków przenieśli się profesorowie, twórcy, a nawet snobistyczni ziemianie. był ponoć nieopisany. Prędko wykorzystał to tzw. ciemny element, spekulanci i waluciarze, którzy także stali się tu częstymi bywalcami.

Wnętrze kawiarni Alchemia, ul. Estery 5. Widok na Plac Nowy.

Ta sytuacja pozornego spokoju została brutalnie przerwana po trzech latach. Lokal na Łobzowskiej w szczególny sposób doświadczył podstępności hitlerowców, o której pisał Hans Frank. W kwietniu 1942 roku zajechały pod niego trzy ciężarówki pełne gestapowców, którzy wyprowadzili na zewnątrz wszystkich gości kawiarni. Ta akcja okazała się obławą zorganizowaną w odwecie za zamach na wyższego oficera SS na lotnisku rakowickim.

Aresztowano kilkudziesięciu mężczyzn, których potem wywieziono do obozu w Oświęcimiu. Pod koniec maja rozstrzelał ich SS-man, który – jak wspominano – był „blondynem o twarzy dziecka, a oczach diabła”. Wśród zabitych znalazł się rzeźbiarz Ludwik Puget, aktor Mieczysław Węgrzyn, malarz Tadeusz Palczewski i wielu innych artystów. Niedługo kawiarnię na Łobzowskiej zamknięto, a Niemcy wykorzystali jej przestrzeń na swoje magazyny.

Niestety, ta łapanka była tylko początkiem wzmożenia hitlerowskiego terroru. Skończył się mit „spokojnego Krakowa”. Zatrzymanym można było zostać nawet podczas przejażdżki tramwajem, dlatego mieszkańcy zaczęli bać się wychodzić na ulice, a więc i bywać w kawiarniach. O tym, że ich obawy były słuszne, przekonali się śmiałkowie, którzy rok później, w maju 1943 roku, siedzieli przy stolikach w kawiarni (wcześniej Stylowa) na św. Jana 11. I tu urządzono obławę i aresztowano wszystkich gości.

Wnętrze kawiarni Alchemia, ul. Estery 5.

To również był duży cios dla krakowian. Pani, podobnie jak Dom Plastyków, organizowała koncerty, które podtrzymywały w Polakach wiarę w lepsze jutro. Ich tajemnicę świetnie uchwycił włoski reportażysta, Curzio Malaparte, który odwiedził Kraków w styczniu 1942 roku i wybrał się do tego lokalu. Pisał:

W styczniu 1945 roku do Krakowa dotarła Armia Czerwona. Niemcy w popłochu opuszczali miasto. Nadchodziły nowe czasy, które dla krakowskiego życia towarzyskiego oznaczały kolejną dużą zmianę.

Czy w PRL można było wypić kawę dobrej jakości? Które z powstałych wtedy miejsc zyskały status kultowych i dlaczego? Czy w krakowskich lokalach przyjęły się… grające szafy? O tym już w następnym odcinku!

odcinek 5

Plujka czy z ekspresu?

Spotkania z Krakowskimi Kawiarniami