Spotkania z Krakowskimi Kawiarniami: odcinek 2 z 6
Emancypacja i sztuka
Kawiarnio, samotnika świątynio i domie, kto raz próg twój wyklęty przestąpił ochotnie, tego czar twój magiczny odurzy zawrotnie, że zgubi się na zawsze w tej próżni ogromie – Edward Leszczyński, kabaret Zielony Balonik
Na przełomie XIX i XX wieku kawiarnie zaczęły przeżywać w Krakowie prawdziwy rozkwit. W końcu to czas fermentu w kulturze, rozwoju intelektualnego i artystycznego. Gdzieś trzeba było omawiać docierające do Polski, modne idee, takie jak modernizm, dekadentyzm czy filozofia Nietzschego i Schopenhauera. Kraków świetnie się sprawdzał pod tym względem, bo atmosfera była tutaj bardziej liberalna niż w innych zaborach. Ludzie spragnieni jako takiej wolności ciągnęli więc pod Wawel, gdzie kształtowały się wzorce życia artystycznego Młodej Polski.
Punktem przełomowym w życiu miasta był rok 1898. Wtedy z Berlina przybył do Krakowa Stanisław Przybyszewski, któremu zaoferowano posadę redaktora naczelnego pisma „Życie”. Charyzmatyczny i kontrowersyjny twórca, podejrzewany o konszachty z samym szatanem, w 1899 roku ogłosił swój duchowy manifest Confiteor i prędko wyrósł na guru młodopolskich artystów. Jego żona, Dagny Juel, norweska artystka i femme fatale, podobnie elektryzowała otoczenie.
O Przybyszewskich zaczęło wkrótce być głośno w całej Polsce. Barwne osobowości twórców sprawiały, że w kraju na ich punkcie zapanowała niemal histeria. Dochodziło wręcz do samobójstw. Para zgromadziła wokół siebie grono wiernych wyznawców, z którymi spotykała się w domu na całonocne, owiane mroczną aurą imprezy, albo po prostu w kawiarniach. Dla cyganerii bywanie w tych drugich stało się wręcz obowiązkiem.
Wszystko toTaka sytuacja doprowadziłao do tego, że w latach 80. XIX wieku w Krakowie narodziło się nowe zjawisko – kawiarnie artystyczne. Ich klientelę stanowiła bohema bądź ci, którzy chcieli nią zostać. Pierwszym lokalem tego typu była kawiarnia Antoniny i Michała Koziarskich, którą otwarto przy ówczesnym Rynku Kleparskim jeszcze w latach 60. tego stulecia. Kolejnym – ta założona w 1884 roku przez Władysława Schmidta przy Szewskiej 27. Pierwszą upodobali sobie malarze, drugą – literaci . Ci ostatni prędko jednak przenieśli się do Paonu. Kawiarnia ta przebiła swoje poprzedniczki i przeszła do legendy jako siedziba młodopolskich twórców.
Lokal został otwarty w 1896 roku przez Ferdynarda Turlińskiego przy Szpitalnej 38, niedaleko Teatru Słowackiego i istniejącej od 1880 roku Szkoły Sztuk Pięknych, czyli dzisiejszej ASP. Mówiono na niego po prostu „U Turula”. Paon to nazwa, jaką nadali mu stali bywalcy, wśród których byli oczywiście Stanisław Przybyszewski i Dagny Juel, Tadeusz Boy-Żeleński, Stanisław Wyspiański czy Lucjan Rydel (oraz ich wyznawcy, nazywani pogardliwie „malarią”).
Według Przybyszewskiego za nazwę lokalu odpowiada on sam i autor
Wesela. Jak wspominał: „Otóż owego popołudnia, a byliśmy we dwójkę,
Wyspiański zadeklamował wiersz Maeterlincka z Serres chaudes:
„Les paons nonachalants, les paons tout blancs”. Wiesz co –
powiedział nagle – a może by nazwać lokal Turlińskiego „Białym
paonem” (...)
(...) w tej chwili Wyspiański chwycił za arkusz papieru i wyrysował
białego pawia, który odtąd stał się godłem Paonu.
Na piętrze lokalu mieściła się restauracja, na parterze zaś kawiarnia z bilardem. Głównym elementem jej wystroju było zawieszone przez samego właściciela na całej, sześciometrowej ścianie wielkie płótno . Utalentowani goście lokalu mogli na nim uwieczniać, co tylko chcieli.
W Paonie działy się różne rzeczy godne anegdoty. To tu Kasprowicz
związał się przyjacielskim węzłem z Przybyszewskim poprzez wymianę
kamizelek. Z dobroci serca chciał nawet wymienić swój pękaty portfel
na lichą sakiewkę przyjaciela. Do kawiarni ciągnięto z całej Polski
tylko po to, by tylko zobaczyć na żywo szatańskiego przywódcę Młodej
Polski i jego żonę. Jak wspominał jeden z bywalców, Marian
Krzyżanowski:
(...) dywan na podłodze, lampki z abażurami, a przede wszystkim chęć
zobaczenia Przybyszewskiego i jego urodziwej żony Norweżki, ściągały
coraz to więcej gości.
„Żona Norweżka”, czyli Dagny Juel, zdecydowanie nie była typową kobietą tamtych czasów. Wyzwolona, nie stroniąca od kochanków, potrafiła gorszyć Kraków, grając w Paonie w bilard. Albo po prostu tam przychodząc, bo widok kobiety w kawiarni nie był wtedy tak częsty. Wprawdzie kobiety powoli zaczęły wkraczać do lokali w latach 80. XIX wieku, ale jeszcze nieśmiało. Dopiero z czasem trend przybierał na sile.
Nie pamiętam dokładnie, kiedy zaczęła się do kawiarń inwazja kobiet. Zdaje mi się, że to było w „Secesji” z jej tandetnym szykiem, muzyczką i w ogóle wiedeńskim stylem – pisał Tadeusz Boy-Żeleński.
Mowa o okazałej kawiarni powstałej w 1898 roku w kamienicy Czeczotki, u zbiegu ulic Wiślnej i św. Anny. Choć wytwornie urządzona i posiadająca nawet własną salę koncertową – jak pokazują słowa Boya – nie do końca przypadła do gustu wybrednemu krakowskiemu towarzystwu.
„Inwazji kobiet” dłużej opierał się założony w 1898 roku, leżący na styku Rynku Głównego, ulic Szczepańskiej i Sławkowskiej lokal u Sauera. Wreszcie właściciel postanowił nagiąć się do nieuniknionych zmian i wydzielił pokoik, w którym mężczyźni mogli przebywać tylko w towarzystwie dam. Oczywiście na wszystko jest sposób. Kiedy pewnego dnia w lokalu pojawił się samotny gość i odmówiono mu obsługi, po chwili wrócił z napotkaną na ulicy prostytutką. „Proszę o herbatę” –, rzekł spokojnie do zdumionego kelnera.
Tymczasem inwazja artystów nie pomogła słynnemu Paonowi, który miał nader krótki żywot . Zrozpaczeni utratą ulubionego lokalu twórcy prędko otarli łzy. Przenieśli się najpierw do Sauera, a wkrótce na Floriańską 45, do założonej w 1895 roku „Cukierni Lwowskiej” Jana Apolinarego Michalika. Słynna Jama Michalika to krakowski lokal-legenda, który istnieje do dziś. O szampańskich zabawach w Jamie plotkował cały Kraków.
To tam w 1905 roku powstał kultowy kabaret Zielony Balonik – pierwszy polski kabaret literacki wzorowany na tych paryskich. Teksty do obśmiewających konserwatywny „krakówek” widowisk pisał najczęściej Tadeusz Boy-Żeleński, a muzykę komponował Witold Noskowski. Każdy chciał zobaczyć kabaret na żywo, ale początkowo sobotnie występy były otwarte tylko dla wtajemniczonych. Kiedy wreszcie udostępniono je gościom – oczywiście prowadząc sprzedaż biletów – sala pękała w szwach.
Choć szanujący się krakowianie zawsze traktowali z rezerwą lokale
mieszczące się w hotelach, istnieje jeden chlubny wyjątek od tej
reguły – kawiarnia hotelu Grand. Choć sam hotel otwarto już w 1887
roku, kawiarnia nabrała rumieńców dopiero trzynaście lat później.
Miejsce zyskało zagorzałych sympatyków,. wśród których bylił m.in.
Jacek Malczewski, Leon Wyczółkowski czy Teodor Axentowicz, a przede
wszystkim literacki noblista Henryk Sienkiewicz. Dla pisarza – jeśli
wierzyć wspomnieniom Adama Grzymały-Siedleckiego:
Kraków nie byłby w pełni Krakowem, gdyby o 10 rano nie zjawił się w
tej salce na kawusię ze śmietanką.
Wreszcie w 1912 roku otwarta została w Krakowie inna kawiarnia, która
przetrwała do dziś i obrosła legendą. Mowa o lokalu Jana Noworolskiego
w Sukiennicach. Na huczne otwarcie zjechali się oficjele z prezydentem
Juliuszem Leo na czele. Podziwiano trzy sale, z których każda miała
inny wystrój – „Brązowa” była dla mężczyzn, przeznaczoną dla kobiet
„Białą” zdobiły polichromie Henryka Uziembły i Józefa Mehoffera, a
„Zielona”, czyli Palarnia, imponowała wielkimi lustrami. O kawiarni
pisano, być może z dozą przesady:
Powstało jedno z najpiękniejszych wnętrz, jakie można spotkać na
świecie!
W 1914 roku strzały w Sarajewie zapoczątkowały pierwszą wojnę światową. Na szczęście trwające cztery lata działania wojenne ominęły podwawelski gród. 31 października 1918 roku Kraków wyzwolił się spod panowania habsburskiej monarchii i jako pierwsze polskie miasto zyskał niepodległość. To oznaczało zupełnie nowy rozdział – także w życiu tamtejszych kawiarni.
Kim był tzw. Stammgast, czyli stały bywalec kawiarni, i jakie miał zwyczaje? Na czym polegał polski futuryzm i która z krakowskich kawiarni stała się „kwaterą operacyjną” futurystów? WI w jaki sposób napisana w 1936 roku powieść „Zaklęte rewiry” stworzyła legendę hotelu Grand? O tym już w następnym odcinku!
Zobacz odcinek 3!