odcinek 2 z 6

Emancypacja i sztuka

1900—1918

Na przełomie XIX i XX wieku kawiarnie zaczęły przeżywać w Krakowie prawdziwy rozkwit. W końcu to czas fermentu w kulturze, rozwoju intelektualnego i artystycznego. Gdzieś trzeba było omawiać docierające do Polski modne idee, takie jak modernizm, dekadentyzm czy filozofia Nietzschego i Schopenhauera. Kraków świetnie się sprawdzał pod tym względem, bo atmosfera była tutaj bardziej liberalna niż w innych zaborach. Ludzie spragnieni jako takiej wolności ciągnęli więc pod Wawel, gdzie kształtowały się wzorce życia artystycznego Młodej Polski.

Punktem przełomowym w życiu miasta był rok 1898. Wtedy z Berlina przybył do Krakowa Stanisław Przybyszewski, któremu zaoferowano posadę redaktora naczelnego pisma „Życie”. Charyzmatyczny i kontrowersyjny twórca, podejrzewany o konszachty z samym szatanem, w 1899 roku ogłosił swój duchowy manifest i prędko wyrósł na guru młodopolskich artystów. Jego żona, Dagny Juel, norweska artystka i femme fatale, podobnie elektryzowała otoczenie.

O Przybyszewskich zaczęło wkrótce być głośno w całej Polsce. Barwne osobowości twórców sprawiały, że w kraju na ich punkcie zapanowała niemal histeria. Dochodziło wręcz do samobójstw. Para zgromadziła wokół siebie grono wiernych wyznawców, z którymi spotykała się w domu na całonocne, owiane mroczną aurą imprezy albo po prostu w kawiarniach. Dla cyganerii bywanie w tych drugich stało się wręcz obowiązkiem.

Filiżanka kawy u Noworolskiego, Rynek Główny 1.

Taka sytuacja doprowadziła do tego, że w latach 80. XIX wieku w Krakowie narodziło się nowe zjawisko – kawiarnie artystyczne. Ich klientelę stanowiła bohema bądź ci, którzy chcieli nią zostać. tego typu była , którą otwarto przy ówczesnym Rynku Kleparskim jeszcze w latach 60. tego stulecia. Kolejnym – ta założona w 1884 roku przez przy Szewskiej 27. Pierwszą upodobali sobie malarze, drugą Ci ostatni prędko jednak przenieśli się do Paonu. Kawiarnia ta przebiła swoje poprzedniczki i przeszła do legendy jako siedziba młodopolskich twórców.

Lokal został otwarty w 1896 roku przez Ferdynarda Turlińskiego przy Szpitalnej 38, niedaleko Teatru Słowackiego i istniejącej od 1880 roku Szkoły Sztuk Pięknych, czyli dzisiejszej ASP. Mówiono na niego po prostu „U Turula”. to nazwa, jaką nadali mu stali bywalcy, wśród których byli oczywiście Stanisław Przybyszewski i Dagny Juel, Tadeusz Boy-Żeleński, Stanisław Wyspiański czy Lucjan Rydel (oraz ich wyznawcy, nazywani pogardliwie „malarią”).

Według Przybyszewskiego za nazwę lokalu odpowiada on sam i autor Wesela. Jak wspominał: „Otóż owego popołudnia, a byliśmy we dwójkę, Wyspiański zadeklamował wiersz Maeterlincka z Serres chaudes:

„Les paons nonachalants, les paons tout blancs”. Wiesz co – powiedział nagle – a może by nazwać lokal Turlińskiego „Białym paonem” (…)

Na piętrze lokalu mieściła się restauracja, na parterze zaś kawiarnia z bilardem. Głównym elementem jej wystroju było zawieszone przez samego właściciela na całej, sześciometrowej ścianie Utalentowani goście lokalu mogli na nim uwieczniać, co tylko chcieli.

W Paonie działy się różne rzeczy godne anegdoty. To tu Kasprowicz związał się przyjacielskim węzłem z Przybyszewskim poprzez wymianę kamizelek. Z dobroci serca chciał nawet wymienić swój pękaty portfel na lichą sakiewkę przyjaciela. Do kawiarni ciągnięto z całej Polski tylko po to, by zobaczyć na żywo szatańskiego przywódcę Młodej Polski i jego żonę. Jak wspominał jeden z bywalców, Marian Krzyżanowski:

„Żona Norweżka”, czyli Dagny Juel, zdecydowanie nie była typową kobietą tamtych czasów. Wyzwolona, niestroniąca od kochanków, potrafiła gorszyć Kraków, grając w Paonie w bilard. Albo po prostu tam przychodząc, bo widok nie był wtedy tak częsty. Wprawdzie kobiety powoli zaczęły wkraczać do lokali w latach 80. XIX wieku, ale jeszcze nieśmiało. Dopiero z czasem trend przybierał na sile.

Malowidło przy wejściu do restauracji Europejskiej (dawniej Cukiernia Europejska), Rynek Główny 35.

Mowa o powstałej w 1898 roku w kamienicy Czeczotki, u zbiegu ulic Wiślnej i św. Anny. Choć wytwornie urządzona i posiadająca nawet własną salę koncertową – jak pokazują słowa Boya – nie do końca przypadła do gustu wybrednemu krakowskiemu towarzystwu.

„Inwazji kobiet” dłużej opierał się założony w 1898 roku, leżący na styku Rynku Głównego, ulic Szczepańskiej i Sławkowskiej lokal Wreszcie właściciel postanowił nagiąć się do i wydzielił pokoik, w którym mężczyźni mogli przebywać tylko w towarzystwie dam. Oczywiście na wszystko jest sposób. Kiedy pewnego dnia w lokalu pojawił się samotny gość i odmówiono mu obsługi, po chwili wrócił z napotkaną na ulicy prostytutką. „Proszę o herbatę” – rzekł spokojnie do zdumionego kelnera.

„Inwazji kobiet” dłużej opierał się założony w 1898 roku, leżący na styku Rynku Głównego, ulic Szczepańskiej i Sławkowskiej lokal Wreszcie właściciel postanowił nagiąć się do i wydzielił pokoik, w którym mężczyźni mogli przebywać tylko w towarzystwie dam. Oczywiście na wszystko jest sposób. Kiedy pewnego dnia w lokalu pojawił się samotny gość i odmówiono mu obsługi, po chwili wrócił z napotkaną na ulicy prostytutką. „Proszę o herbatę” – rzekł spokojnie do zdumionego kelnera.

Tymczasem inwazja artystów nie pomogła słynnemu Paonowi, który miał nader Zrozpaczeni utratą ulubionego lokalu twórcy prędko otarli łzy. Przenieśli się najpierw do Sauera, a wkrótce na Floriańską 45, do założonej w 1895 roku Jana Apolinarego Michalika. Słynna Jama Michalika to krakowski lokal-legenda, który istnieje do dziś. O szampańskich plotkował cały Kraków.

Wnętrze kawiarni i restauracji Jama Michalika (dawniej Cukiernia Lwowska Jana Michalika), ul. Floriańska 45.

To tam w 1905 roku powstał kultowy Zielony Balonik – pierwszy polski kabaret literacki wzorowany na tych paryskich. Teksty do obśmiewających konserwatywny „krakówek” widowisk pisał najczęściej Tadeusz Boy-Żeleński, a muzykę komponował Witold Noskowski. Każdy chciał zobaczyć kabaret na żywo, ale początkowo sobotnie występy były otwarte tylko dla wtajemniczonych. Kiedy wreszcie udostępniono je gościom – oczywiście prowadząc sprzedaż biletów – sala pękała w szwach.

Choć szanujący się krakowianie zawsze traktowali z rezerwą lokale mieszczące się w hotelach, istnieje jeden chlubny wyjątek od tej reguły – Choć sam hotel otwarto już w 1887 roku, kawiarnia nabrała rumieńców dopiero trzynaście lat później. Miejsce zyskało zagorzałych sympatyków, wśród których byli m.in. Jacek Malczewski, Leon Wyczółkowski czy Teodor Axentowicz, a przede wszystkim literacki Henryk Sienkiewicz. Dla pisarza – jeśli wierzyć wspomnieniom Adama Grzymały-Siedleckiego:

Wreszcie w 1912 roku otwarta została w Krakowie inna kawiarnia, która przetrwała do dziś i obrosła legendą. Mowa o lokalu w Sukiennicach. Na huczne otwarcie zjechali się oficjele z prezydentem Juliuszem Leo na czele. Podziwiano trzy sale, z których każda miała inny wystrój – „Brązowa” była dla mężczyzn, przeznaczoną dla kobiet „Białą” zdobiły polichromie Henryka Uziembły i Józefa Mehoffera, a „Zielona”, czyli Palarnia, imponowała wielkimi lustrami. O kawiarni pisano, być może z dozą przesady:

Wnętrza kawiarni Noworolskiego, Rynek Główny 1.

W 1914 roku strzały w Sarajewie zapoczątkowały pierwszą wojnę światową. Na szczęście trwające cztery lata działania wojenne ominęły podwawelski gród. 31 października 1918 roku Kraków wyzwolił się spod panowania habsburskiej monarchii i jako pierwsze polskie miasto zyskał niepodległość. To oznaczało zupełnie nowy rozdział – także w życiu tamtejszych kawiarni.

Kim był tzw. Stammgast, czyli stały bywalec kawiarni, i jakie miał zwyczaje? Na czym polegał polski futuryzm i która z krakowskich kawiarni stała się „kwaterą operacyjną” futurystów? W jaki sposób napisana w 1936 roku powieść Zaklęte rewiry stworzyła legendę hotelu Grand? O tym już w następnym odcinku!

odcinek 3

Stali bywalcy

Spotkania z Krakowskimi Kawiarniami